sobota, 11 lipca 2009

Drzewo, które owocuje...

Dość często zatrzymywanie się nad rodowodami Patriarchów czy Jezusa stwarza nam w naszej biblijnej lekturze problem. Może nawet odrzucamy te fragmenty biblijnej historii, a jednak....
Bardzo mocno utkwiły mi w pamięci usłyszane kiedyś słowa: Drzewo bez korzeni szybko usycha. Potwierdza się to także w naszym życiu, w naszej historii. Jeśli zapominamy o tych, którzy stoją u początku naszego istnienia i wydaje się nam, że to od nas wszystko się zaczyna, to wtedy popadamy w zgubny egoizm, błędne koło. Trzeba wrócić do tych miejsc, które są naszym rodzinnym gniazdem. Trzeba wrócić do tych ludzi, którzy już odeszli, aby z szacunkiem oddać im wdzięczną modlitwę. Aby mocniej zrozumieć skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Nie chodzi oto by żyć tylko historią, ale trzeba ją tworzy w oparciu o doświadczenia poprzednich pokoleń. Tego uczy nas Biblia, tego domaga się ludzka wdzięczność i rozumna potrzeba owocowania.

Myśl do medytacji:
"Oto rodowód potomków..."

Wydarzenia:
Od minionego czwartku przeżywałem z najbliższymi czas nawiedzania rodzinnych stron, stron moich dziadów i pradziadów. Pochylanie się nad mogiłami bliskich, odwiedzanie żyjących krewnych. To była prawdziwa pielgrzymka do "mojej Ziemi Świętej".

Intencje modlitwy:

  • dziękczynna za czas rodzinnego pielgrzymowania;
  • o zdrowie dla Zofii, Władysława i Mariana;
  • o błogosławiony czas rekolekcji w Krzeszowie;


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz