niedziela, 20 czerwca 2010

Być kimś...


Tak często w życiu szukamy sytuacji, które spowodują, że zaczniemy się liczy w naszym społeczeństwie. Pragniemy zachwycić sobą innych ludzi, aby zdobyć pozycję i uznanie. Sprawić coś, aby stać się KIMŚ, by coś znaczyć. I oto z ust św. Pawła zostaje nam podana recepta, która sprawi, że prawdziwie osiągniemy realizację tych pragnień, nie powodując tym jednak poniżenia innych. „Wszyscy dzięki wierze jesteście synami Bożymi w Chrystusie Jezusie”. Pragnę zachęcić do tego, abyśmy te słowa potraktowali na serio. Byśmy odpuścili sobie fatalne wyścigi szczurów, przekorne utarczki czy agresję, a zrozumieli, że wszyscy jesteśmy KIMŚ, ale tylko w Jezusie Chrystusie.

Myśl do medytacji:
„Wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa”.

Wydarzenia:
W piątek zakończyliśmy nasz duszpasterski plan tegorocznej formacji w „Przystani”. Zaczynam mocniej krzątać się wokół spraw związanych z naszymi letnimi rekolekcjami. Najpierw walczę na modlitwie, ale i zaczynam rozgrzewać umysł i zakasywać rękawy do pracy. A jest co robić.

Intencje:
O światło Ducha Świętego na czas rekolekcji oraz o wyciągnięcie zagubionych duszyczek z opresji.

niedziela, 6 czerwca 2010

Wielk prorok powstał między nami - bł. Ks. Jerzy


„Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (...)
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?
Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość,
niebezpieczeństwo czy miecz?
Jak to jest napisane:
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce na rzeź przeznaczone.
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu,
który nas umiłował”.

Te słowa z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian zdają się współbrzmieć z dzisiejszym wydarzeniem beatyfikacji Ks. Jerzego Popiełuszki.
Kiedy patrzymy na współczesny nam świat to można dojść do wniosku, że atak zła staje się jakby coraz silniejszy. Coraz to więcej osób odchodzi od wiary, coraz to silniej pragnie się ośmieszyć ludzi modlitwy, którzy stają po stronie przykazań, wiary i nauczania Kościoła. Agresja wzrasta i niejednokrotnie połyka także nas. I tu zatrzymujemy się nad tajemnicą śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, która właśnie w kontekście tych spostrzeżeń powinna być dla nas wielką przestrogą, do czego może doprowadzić nienawiść do wiary, do Kościoła, do człowieka.
19sty października 1984 roku to data, która głęboko zapadła w serca wielu Polaków. To właśnie wtedy Ks. Jerzy Popiełuszko - kapelan Solidarności, obrońca praw człowieka i kapłan wielkiej wiary padł ofiarą tajemnicy ogromu zła i walki z Kościołem. Ten dzień to chwila, w której realizowały się słowa wypowiedziane przez samego Chrystusa: „Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity”.
Ziarno! Tajemnica życia tego wielkiego człowieka. Kapłana, który dla dobra swych owiec nie ugiął się pod presją prześladowań, pomówień, nacisków.
Jako młody człowiek, kleryk oraz kapłan, nie wyróżniał się żadnymi cechami, które w oczach świata mogłyby czynić go wielkim. Urodzony w prostej, ubogiej rodzinie. Przeszedł czas formacji seminaryjnej, przerwanej przez nakaz władz państwowych służbą wojskową. I tak 28 maja 1972 r. został kapłanem, przyjąwszy święcenia z rąk Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na swoim obrazku prymicyjnym zapisał znamienne słowa: "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc". A co głosił?
Jeśli dokładnie wsłuchamy się w treść wypowiadanych przez niego słów zobaczymy jak bardzo zależało mu na tym aby, podkreślić wielkość człowieka, aby raz jeszcze zauważyć jak wielkim darem jest Ojczyzna oraz jak bardzo potrzeba nam prawdziwie chrześcijańskiego stylu życia.
Ks. Popiełuszko walczył o dobro człowieka! Walczył o to, bo on sam potrafił uszanować dar, który Bóg w nim złożył. W 1984 roku wołał: „Tak Bóg umiłował człowieka, że uczynił go swoim dzieckiem, podniósł go do godności dziecka Bożego. I od nas zależy, czy ten dar godności dziecka Bożego doniesiemy do samego końca naszej życiowej drogi. (...) Zachować godność to być sobą w każdej sytuacji życiowej. To stać przy prawdzie, choćby ona miała nas wiele kosztować. Bo prawda wypowiadana w słowie kosztuje. (...) Każda rzecz, każda sprawa wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe”.
Dalej przestrzegał:
„Nie zachowasz w pełni godności gdy w jednej kieszeni będziesz nosił różaniec, a w drugiej książeczkę innej ideologii. Nie możesz jednocześni służyć Bogu i mamonie. Nie możesz jednocześni służyć dwom panom. Musisz dokonać wyboru, ale dokonać go po głębokim przemyśleniu”.
Ten kapłan-męczennik był świadom jak bardzo potrzeba nam zobaczyć, że Bóg kocha każdego człowieka, a to domaga się tego, byśmy i my szanowali siebie i bliźnich. On pochylał się nad ludźmi uciskanymi i wyzyskiwanymi w pracy. Docierał i troszczył się o bezrobotnych, opuszczonych i chorych, wskazując, że to właśnie „Chrystus całym swoim ziemskim życiem pomagał ludziom zrozumieć sens i wartość ludzkiego życia, sens i wartość cierpienia”. Ks. Jerzy wskazywał otwarcie, że jedynym kluczem do zrozumienia sensu ludzkiego cierpienia jest krzyż Jezusa Chrystusa – „znak zwycięstwa dobrego nad złem, życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią”. Rozważając tajemnicę bólu i cierpienia człowieka wołał, że: „Nie ma Kościoła bez krzyża. Nie ma ofiary, uświęcenia i służby bez krzyża. Nie ma trwania i zwycięstwa bez krzyża. Każdy, kto w słusznej sprawie zwycięża, zwycięża przez krzyż i w krzyżu”. Jak bardzo te słowa zrealizowały się w jego życiu i męczeństwie.
Ks. Jerzy wychodził do ludzi poniżanych i domagał się by pozwolić im dochodzić do prawdy, wolności i sprawiedliwości. On był świadom, że tylko taka droga prowadzi do prawdziwego pokoju. Jak bardzo pragnął by właśnie ten pokój panował w naszej Ojczyźnie. Jak bardzo kochał Polskę świadczą o tym te wszystkie Msze św. w intencji Ojczyzny sprawowane w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Jak wiele poświęcenia i ofiary wymagała ta miłość! On kochając wymagał. Wymagał byśmy i my potrafili ją kochać. A co to znaczy? NIE KRADNIJ, NIE WYZYSKUJ, NIE OKŁAMUJ, WYKONUJ SWOJĄ PRACĘ RZETELNIE, MÓDL SIĘ ZA SWOJĄ OJCZYZNĘ I ŻYJ ZGODNIE Z SUMIENIEM!
Ks. Popiełuszko wiedział, że odnowa narodu nie przyjdzie natychmiastowo. Do znużonych i nie wierzących w poprawę, mówił: „Może nam się dziś wydawać, jak nieraz w historii, że przegraliśmy, że toczyliśmy zbędne boje, że niepotrzebnie narażaliśmy się, to jednak musimy wierzyć, że przyjdą czasy, kiedy nasze wysiłki i trudy – dziś bezowocne – będą owocowały dla dobra naszej umiłowanej Ojczyzny”. Mówił to 25 lata temu, a jakże i dziś aktualne są te słowa.
Rozważając to całe przesłanie błogosławionego Ks. Jerzego, wpatrując się w przykład jego kapłańskiego życia, trzeba zadać sobie podstawowe pytanie: Skąd tyle siły? Gdzie nabierał odwagi do walki ze złem? Do walki o to by „bramy piekielne” nie przemogły Kościoła. Niech odpowiedzią na to pytanie będzie zdarzenie z czasów, gdy jako młody kleryk odbywał służbę wojskową. Należał on do „niepokornych”, których określano mianem „buntowników”. Znany jest z tego okresu fakt mężnej postawy Jerzego Popiełuszki w obronie prawa do posiadania różańca. Sam tak opisał to zdarzenie w liście do swego ojca duchownego w seminarium: „Różaniec ten, jak się potem okazało, był tylko pretekstem i zaczęło się od tego, że dowódca plutonu kazał mi zdjąć z palca różaniec, na zajęciach, przed całym plutonem. Odmówiłem, czyli nie wykonałem rozkazu. A za to grozi prokurator. Gdybym zdjął, wyglądałoby to na ustępstwo. Ale ja zawsze patrzę głębiej. Wtedy ten dowódca rozkazał mi, żebym poszedł z nim do wyższych władz (...) Tam się zaczęło. (...) Zaczął się wyzywać. Stosował różne metody. Starał się mnie ośmieszyć, poniżyć przed kolegami (..) Boso stałem przez godzinę. Nogi zmarzły, zsiniały. (...) Ja zbywałem go raczej milczeniem, odmawiając modlitwy w myśli i ofiarując cierpienia Bogu, jako przebłaganie za grzechy. Boże, jak się lekko cierpi, gdy się ma świadomość, że się cierpi dla Chrystusa!”.
Modlitwa była pokarmem, który dodawał mu sił. Bóg stał się jego mocą i uczynił go niezłomnym obrońcą wiary i godności człowieka. I tak szedł przez swoje życie, które stawało się ofiarą składaną wraz z Chrystusem. Drogą krzyża, która prowadzi do Zmartwychwstania. Nie ugiął się, wytrwał do końca. Bo jak powiedział 4 miesiące przed swoją śmiercią: „Bać się w życiu trzeba tylko zdrady Chrystusa, za parę srebrników jałowego spokoju”.
To całe dziedzictwo, które pozostało nam po tym wielkim Kapłanie staje się dla nas ogromną lekcją prawdy i walki o dobro człowieka i Kościoła, którego bramy piekielne nie przemogą. Jak to wykorzystać? W ostatnich dniach swego życia, w rozważaniach podczas ostatniego prowadzonego przez siebie różańca, ks. Popiełuszko "uczył jak można i trzeba zło dobrem zwyciężać". Mówił wtedy, że trzeba być człowiekiem bogatym w dobro, kierować się sprawiedliwością, prawdą i wreszcie - trzeba być mężnym, i nigdy, pod żadnym pozorem, nie wolno używać przemocy.

Myśl do medytacji:
„Bądźmy więc silni miłością, modląc się za braci błądzących, nie potępiając nikogo, a piętnując i demaskując zło. Prośmy słowami Chrystusa, jako Jego wyznawcy, które On wypowiedział na krzyżu: ‘Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią.’ (Łk 23,34). A nam daj, Chryste, większą wrażliwość na działanie miłości niż siły i nienawiści”.

Wydarzenia:
Oj, wiele się działo w ostatnim czasie. W dniu wczorajszym uczestniczyliśmy w Spotkaniu Młodych na Polach Lednickich. Dziś beatyfikacja ks. Jerzego, a w naszej parafii rozpoczęcie Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej.

Intencje:
Abyśmy zrozumieli słowa św. Pawła, które tak bardzo umiłował bł. ks. Jerzy: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" i uczynili je programem naszego życia.