czwartek, 5 czerwca 2014

Żyć duchem Ewangelii

Przeglądając zapiski św. Jana XXIII natrafiłem na słowa, które poruszyły moje serce: "We wszystkim wielka dobroć, bezgraniczna cierpliwość, pamiętając, że żadne inne uczucie nie jest zgodne z duchem Ewangelii i doskonałością ewangeliczną. Wolę być uznawany za nic nie wartego, by tylko i za wszelką cenę triumfowała miłość. Dam się zdeptać, ale pragnę być cierpliwy i dobry aż do granic heroizmu". Niby nic nowego a jednak... Wiem przecież, że najważniejsze przykazanie to przykazanie miłości, ale .... . Wiem, że Bóg jest miłością, ale .... . Kocham tych, którzy mnie kochają. Gorzej gdy kochać trzeba innych, dalekich od mojego ideału. Gorzej!!! Gorzej gdy trzeba zacisnąć zęby i zrezygnować walki o siebie, o swoje pragnienia. Gorzej!!! Czy kiedykolwiek będzie mnie stać na taką miłość, która poprowadzi mnie do całkowitej rezygnacji z siebie? Czy będzie mnie stać na to, aby pójść drogą JEZUSA? Czy odważę się, aby wreszcie żyć duchem Ewangelii? Czy jako chrześcijanin, gdy będzie taka potrzeba, pozwolę na to, by w imię Miłości zostać uznanym za nic nie wartego, być zdeptanym - jak CHRYSTUS?

„Przy końcu życia będziemy sądzeni z miłości”

czwartek, 6 lutego 2014

Powołani do walki o siebie

Dosyć często młodym ludziom stawiam pytania dotyczące ich przyszłości. Pytam o marzenia, pragnienia i o próby ich realizacji. I tu pojawia się problem. Choć żyjemy w świecie, który poprzez reklamy "poucza" nas, że wszytko możemy mieć, osiągnąć, to jednak w dziedzinie kreowania swojej przyszłości jesteśmy mięczakami. Po pierwszych upadkach, niepowodzeniach, odpuszczamy sobie. Dochodzimy do wniosku, że nic się nie uda, że "wszystko jest bez sensu". I rezygnujemy z realizowania swoich planów i zamiarów.
A przecież wola walki jest tak ważna, gdyż "jeśli ktoś twierdzi, że nie może urosnąć, zawsze pozostanie mały".
Zrób dziś mały eksperyment. Wypisz swoje plany, marzenia i pragnienia. Zobacz czy faktycznie starasz się je realizować, wprowadzać w życie. Jeśli nie, to może potrzeba jakiegoś konkretnego planu działania, odrzucenia rozgoryczenia i odważnego pójścia w życie, które jest naszym zadaniem do realizacji. Idź i walcz. Gra jest warta świeczki!!!

wtorek, 12 listopada 2013

Rozwinąć szkrzydła

Kiedy czytam Ewangelię, zachwyca mnie ciągłe pakowanie się Pana Jezusa w nowe kłopoty. Ciągłe trwanie w ruchu i zdobywanie nowych rzeczywistości. Jezus nieustannie rozwija swoje skrzydła podbijania świata nowością Ewangelii. I nigdy nie osiada w wygodnym fotelu przyzwyczajenia, z kapciami wygodnictwa utartych schematów. A my? Czy jako Jego uczniowie mamy odwagę pakowania się w "kłopoty" ewangelicznego sprzeciwu wobec bylejakości współczesnego świata? Czy potrafimy zrozumieć słowa Symeona, który woła dziś do nas, iż mamy być znakiem sprzeciwu, świeżości Bożej Prawdy? Czy umiemy otwierać się na innych, nowych bliźnich, którzy na nas czekają, a których i my potrzebujemy, by rozwijać swoje skrzydła człowieczeństwa i chrześcijaństwa? 
Różnie z tym bywa... Chyba bardziej lubimy przyzwyczajać się  do wygodnych relacji z wyselekcjonowanymi "starymi przyjaciółmi". Wolimy zasiedzieć się w hermetycznie zamkniętych kółkach wzajemnej adoracji i wciągnąć w tryb szarych schematów, które ponoć ułatwiają życie. 
A ja dziś chcę powiedzieć (i to z własnego doświadczenia i ewangelicznego natchnienia), że jeśli się do czegoś przyzwyczaiłeś(łaś), to trzeba się z tego wyrwać. Jak mawiał kubański poeta, Jose Marti: "postęp nie ma większego wroga niż przyzwyczajenie".  Miłość nigdy się nie przyzwyczaja!
Sam Jezus, który pragnie rozwoju Kościoła, a więc rozwoju swoich uczniów, rozesłał Apostołów, nakazał im rozejść się po świecie i wnikać w nowe wspólnoty, nowe relacje, nowe rzeczywistości. Nie chciał by Jego uczniowie przyzwyczaili się do siebie, ale by otwierali serca i umysły na innych, rozwijając swoje skrzydła jak orły, które "szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz". 
Miejmy więc odwagę przyjąć wyzwanie wyrywania się z przyzwyczajeń, pamiętając o słowach Prymasa Wyszyńskiego: "musicie mieć w sobie coś z orłów! - serce orle i wzrok ku PRZYSZŁOŚCI. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w PRZYSZŁOŚĆ".
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf
Tylko orły szybują nad graniami i nie lękają się przepaści, wichrów i burz. Musicie mieć w sobie coś z orłów! – serce orle i wzrok orli ku przyszłości. Musicie ducha hartować i wznosić, aby móc jak orły przelatywać nad graniami w przyszłość - See more at: http://www.wszechnica.solidarnosc.org.pl/?page_id=1406#sthash.fPNVYZ7y.dpuf

wtorek, 27 listopada 2012

Bądź wierny aż do śmierci....

Wiara, wierność, wytrwałość.... Kiedy zatrzymamy się nad objawieniem zapisanym w Apokalipsie to dostrzeżemy, że takiej postawy w relacji do siebie żąda od nas Bóg. Dlaczego? W miłości trzeba mieć świadomość całkowitego i uczciwego odniesienia do osoby kochanej.  To czyni naszą więź wiarygodną, autentyczną. Tak jak w miłości ludzkiej pragniemy uczciwej i konsekwentnej w swych deklaracjach postawy osoby kochanej, tak i w więzi z Bogiem, który jest samą Miłością i wiecznym kochaniem. 
 
W tych ostatnich dniach, godzinach kończącego się roku liturgicznego przeniknijmy naszą codzienność i pamiętając o słowach Apokalipsy: "bądź wierny aż do śmierci a otrzymasz wieniec życia" zapytajmy się siebie jak jest z tą naszą wiernością w zobowiązaniach, deklaracjach i wymaganiach wiary. Bo może się okazać, że Bóg staje się tylko kolejną zabawką, pluszowym misiem, po którego sięgamy gdy nam smutno....  a taka zabawa może nieść ze sobą rozczarowanie.

***

Jak wierny jestem Panie w mej wielkiej niewierności?
Czy umiem dźwigać łaskę Twej bezgranicznej ufności?
Niech promień Twej miłości osuszy moje bagno
a wtedy wszystko inne pokona mą bezradność.

***

piątek, 20 lipca 2012

Niepokój duszpasterza ....

Ostatnie wolne od zajęć lekcyjnych i innych obowiązków dni pozwoliły mi na trochę obserwacji i przemyśleń. Zacząłem podsumowanie moich pięciu lat pracy wśród młodych ludzi. Nie jestem pesymistą i nie lubię narzekania oraz patrzenia na świat w czarnych kolorach, ale .....
Coś dzieje się nie tak! Są lata formacji, wspólnych modlitw, rekolekcji, indywidualnych rozmów. Pojawia się nawet pasja młodych, którzy chcą pójść za Jezusem, żyć życiem Kościoła - wspólnoty. To wszystko jest. Jednak gdy wolność decydowania o sobie i swoim życiu staje się coraz większa coś pęka. Zaczyna brakować odwagi przyznawania się do ewangelicznych wartości. Nie ma już czasu na rekolekcje, modlitwę, bo tyle spraw i nowych fascynacji, które dalekie są od wcześniejszych ideałów. Znika także chęć poświęcenia się dla wspólnoty bo trzeba zająć się sobą, swoim życiem, swoimi marzeniami......
I tu rodzi się mój niepokój! Niepokój, który nie wynika ze smutku, że coś mi się nie udało. Niepokój, który płynie z faktu, że Ci, którym tak wiele dano i tak zaufano stracili i podeptali swój skarb. Modląc się za nich widzę i słyszę smutnego Jezusa, który mówi słowami Apokalipsy: "mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości.Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! Jeśli zaś nie - przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie nawrócisz".
Nie tracę jednak nadziei (choć nie jest to łatwe) i trwając na modlitwie ufam, że Ci którzy się zagubili powrócą, a życie ich będzie spełnieniem przypowieści o Synu marnotrawnym: "był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". 

***

Przedzieram się przez ciemności moich wyobrażeń.
Ciągle pragnę uchwycić iskierkę nadziei.
Iskrę oderwaną się od Tego, który jest Światłem prawdziwym.
Na próżno - sam jestem w ciemności.
Moje ja staje się cieniem.
Jednak ufam, że trafię do światła,
bo gdzie jest cień, tam jest i Płomień, który rodzi blask.

***

poniedziałek, 13 lutego 2012

Prośba i zachęta


Drodzy Młodzi Przyjaciele! Moja duchowa Rodzino!

Przed nami wyjątkowy czas, który wpisze się także w historię naszego Duszpasterstwa Młodzieży – czas misji parafialnych. Pragnę zachęcić Was do włączenia się w duchowe wsparcie tego wydarzenia przez modlitwę i dobrowolne wyrzeczenia. Okazją do tego będzie peregrynacja obrazu Matki Bożej Niezawodnej Nadziei – Patronki Młodzieży. Będzie Ona nawiedzała domy rodzinne wszystkich należących do naszej PRZYSTANI i Służby Liturgicznej, przynosząc nam Jezusa, a wraz z Nim miłość, pokój, radość i Boże błogosławieństwo. Zjednoczy nas wszystkich swą obecnością i matczyną opieką. Proszę, nie bójcie się przyjąć Tej, która dała nam zbawiciela!

P.S.
Lista osób przyjmujących Ikonę znajduje się u Cioci Krysi. Obraz będzie nawiedzał nasze domy przez jeden dzień (po Mszy wieczornej pierwszego dnia przyjmujemy wizerunek Matki Bożej zaś wieczorem kolejnego dnia przynosimy go do naszego kościoła).

ODWAGI!!! Będzie to piękne dzieło ewangelizacyjne w naszych kręgach rodzinnych.


Myśl do medytacji:

Ave Maryja

Bądź pozdrowiona
Maryjo - Matko Niezawodnej Nadziei
Matko mojej nadziei
co rodzisz mnie w wierze
i w wierze
do Syna swego mnie wiedziesz
- do Jego Serca
gdzie niebo otwarte
w Najświętszej Krwi i Wodzie -
Zdroju miłosierdzia
dla mnie i całego świata...

Gdy dotykam
świętych ran Mszy
wraz z Tobą -
Matką Niezawodnej Nadziei
Matką mojej nadziei
się modlę:
Jezu ufam Tobie


Wydarzenia:
Tygodniowy czas chorobowego wypoczynku minął. Trzeba wracać do pracy.


Intencje:

* za naszą parafię o dobre przeżycie misji;

* za młodzież o odwagę głoszenia Jezusa;

* za naszą PRZYSTAŃ o piękne owoce peregrynacji Ikony Matki Bożej;


niedziela, 15 stycznia 2012

Odnaleźć i pozostać


Fascynuje mnie fragment odczytywanej dziś Ewangelii (J 1,35-42). Prostota wypowiadanych słów i relacji Jezusa z uczniami. Taka dziecięca relacja ufności, która miesza się z ciekawością i odwagą podjęcia decyzji pozostania u Tego, którego zobaczyli, usłyszeli i poznali. Czy tak jest z nami? Czy taka jest nasza wiara?
Wydaje mi się, że zbyt często pragniemy sami komplikować sobie relacje z Jezusem. Gmatwamy je przez zbytnie rozbieranie wszystkiego na czynniki pierwsze, dyskutowanie i polemizowanie. I wszystko staje się trudniejsze, bardziej zawikłane. A przecież uczniowie tak prosto wkroczyli na drogę przyjaźni z Chrystusem: "poszli i zobaczyli gdzie mieszka i tego dnia pozostali u Niego".

Myśl do medytacji:

„Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?”. Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”. Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego”.

* * *

Szukam światła Twojej obecności.
Przemierzając zakątki własnej duszy
odbijam się od ścian jej pustki.
Potykam się o myśli, które mącą ciszę
i tęsknię i pragnę,
bo wiem, że spełni się nadzieja.
Nadzieja spotkania mojego Boga.

Wydarzenia:

Wizyta kolędowa czyli ciągłe wędrowanie. Pukanie do drzwi i wnoszenie błogosławieństwa w życie chrześcijan.

Intencje:

* za wszystkie rodziny naszej parafii o wiarę i ewangeliczne myślenie i działanie;

* za młodzież o odwagę rozeznawania powołania;

* za zagubionych w życiu;