czwartek, 30 lipca 2009

Ciało pokonane przez ducha

Kolejny dzień na górskich ścieżkach i kolejne momenty zachwytu. Zachwytu okupionego często wyrzeczeniami, rezygnacją z samego siebie. Chwile trudu, który na pierwszy rzut oka jest nie do pokonania - jak w to bywa w różnych sytuacjach naszego życia. I tu przychodzą mi na pamięć słowa zapisane w Mateuszowej Ewangelii: "duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". Oj, słabe, słabe. Ale jednak można i trzeba walczyć o coś więcej. Zmierzyć się z przeciwnościami, z chwilową słabością, aby osiągnąć szczyt. Aby raz jeszcze popatrzeć na świat z innej perspektywy i odmienić samego siebie.
Jak wiele można doświadczyć piękna, które wcale od człowieka nie pochodzi i nacieszyć nim ducha, który tak bardzo tego potrzebuje. Trzeba tylko powalczyć - przezwyciężyć osłabione ciało wielkością naszego tęskniącego za zachwytem ducha.

Myśl do medytacji:
"Góry i pagórki, błogosławcie Pana, chwalcie i wywyższajcie Go na wieki!"

Wydarzenia:
Środa - Spacer po Dolinie Chochołowskiej, nawiedzenie Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach i wyjazd na Słowację.
Czwartek - wejście na Kasprowy Wierch i Beskid, modlitwa w Pustelni św. Brata Alberta i wieczorny spacerek po Zakopanem (smaczny pstrąg z zapiekanymi ziemniaczkami na zakończenie)

Intencje modlitwy:
  • o ducha miłosierdzia dla kapłanów (na wzór św. Brata Alberta);
  • dziękczynna za udany wypoczynek z prośbą o szczęśliwy powrót;

  • za wszystkich, którzy także kochają góry (a są tacy!!!);

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz