niedziela, 31 października 2010

Odnaleźć swoją sykomorę


Kiedy słucham ewangelicznej sceny z życia Zacheusza dostrzegam w niej opis aktualnej kondycji duchowej wielu z nas - chrześcijan XXI wieku. Bardzo często zanurzeni w przeciętności świata, w jego przywiązaniu do spraw doczesnych, materialnych, zostajemy przygaszeni tłumem pędzącym w kierunku bezsilności i beznadziei. Nasz niski duchowy wzrost, jak u Zacheusza, przysłania nam piękno wiary i Oblicza Boga. Dusimy się i miotamy w szarym biegu codzienności. I wtedy trzeba zdobyć się na odwagę odnalezienia naszej sykomory, która wyniesie nas ponad bezbarwny tłum. Trzeba może nawet pozwolić na wyśmianie przez tych "roztropnych mędrców", które pewnie nie ominęło i Zacheusza wspinającego się na drzewo. Trzeba poderwać się do góry i ponieść trud mozolnej wspinaczki, aby "móc Go ujrzeć" i usłyszeć słowa Jezusa: "dziś muszę się zatrzymać w twoim domu".
Oby nie zabrakło nam odwagi i duchowej fantazji, która pozwoli wyjść ponad to co przeciętne i podejmie Boga w domu naszego życia.

*****

Bóg jest samotny.
Wynaleźliśmy światło -
- a co z światłem wiary?

Bóg jest samotny.
Puste kościoły
serca zajęte

Bóg jest samotny.
Chce porozmawiać!
Boimy się modlitwy.

Bóg jest samotny.
Co teraz robisz?

*****

Myśl do medytacji:
"Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest"

Wydarzenia:
Tydzień minął pod znakiem zmierzania się z pracą katechetyczną w szkole. Dodatkowo w sobotę uczestniczyliśmy w obrzędzie kandydatury i nałożenia tunik w katedrze świdnickiej. I jeszcze Rada Duszpasterska.

Intencje:

* o pragnienie świętości dla nas wszystkich;

* za kleryka Darka i Pawła o wytrwanie i gorliwość;

* o radość nieba dla naszych zmarłych;


5 komentarzy:

  1. W dzisiejszych czasach, jak ktoś nie przejmuje się materialnością, jest niemal przymuszany, porównując do sykomory, to czasem mam wrażenie, że ludzie widzący człowieka na drzewie, chcą za wszelką cenę przynieść mu drabinę i sprowadzić go na ziemie, nie pytając go, czy tego chce. Takie zachowanie zauważyłam i doświadczyłam, narazie zastanawiam się, czy zejść po drabinie... pewnie to zrobię, ale kto mi tą drabinę przystawił, zaskakujące, bo osoba, która z definicji głosi żeby "nie gromadzić skarbów na ziemi", szkoda, że ten ks. woli pomagać materialnie, niż duchowo, chociaż każda pomoc jest dobra, a On jest naprawdę wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli widzisz, że coś lub ktoś próbuje sprowadzić Cię z tej "sykomory" prowadzącej do Boga, to walcz. Nie można być mięczakiem - potrzeba wiary mocne i konsekwentnej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za pokrzepienie. Czasem jest tak, że złe podejście, zachowanie kogoś/czegoś, zniechęca. wzór staje się gorszy od szukającego, jak wtedy poradzić sobie z odnalezieniem Boga, gdy tyczka, która powinna nas wspierać okazuje się zbyt krótka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba uświadomić sobie, że nie mogę w wierze opierać się na ludzkiej słabości, fascynacji nawet najwspanialszą osobą, ale tylko i wyłącznie na Bogu. To jedyna droga do ukształtowania prawdziwie odważnej wiary. Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję- postaram się:)
    dobry z księdza "nawigator";)
    pozdrawiam
    Ps gdyby ks. miał życzenie, zapraszam do odwiedzenia mnie:
    http://promienie-wolnosci.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń