poniedziałek, 17 października 2011

Sól i oblicze smutnej rzeczywistości


Daleki jestem od dyskusji politycznych. Jednak... Od kilku dni przyglądam się i przysłuchuję wrzawie i paplaninie wielu osób, które w duchu odpowiedzialności za Polskę powinni być naszą elitą. Smutny krajobraz. Plucie na krzyż, Kościół i wartości. Obśmiewanie ludzi wiary w imię pseudo tolerancji. I jeszcze lansowanie w mediach czy koleżeńskich dyskusjach tego typu skandalicznych zachowań. Jako człowiek jestem zniesmaczony poziomem dyskusji. Jako chrześcijanin, katolik zaczynam mobilizować się do odważniejszego składania świadectwa wiary. Jako kapłan proszę Boga o pokój serca i mądrość słowa oraz ducha mądrości w narodzie. I zachęcam - nie bójmy się wreszcie przyznawać do wiary. Choć dzisiaj mówi się, że to nie jest normalne. A co jest normalne? Może bezwstyd? Może brak kultury i szacunku? A może amoralność i rozwiązłość? To wszystko już było! Historia zatacza koło! Było i rozpadło się. Warto wziąć sobie to do serca i rozważyć zachętę Jezusa, który prosi, a może dziś nawet nakazuje, abyśmy byli solą, która czasem nadaje smaku ale i szczypie oraz światłem, które rozświetla ciemność i obnaża brud i nieład. Odwagi!!!


Myśl do medytacji:

„Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. (Mt 5,13-16)

Wydarzenia:

Wiele by opisywać po tak długiej przerwie. Przepraszam tych wszystkich, którzy oczekiwali na jakiś znak pisanej obecności i dziękuję za mobilizujące meile i rozmowy.

Intencje:

* o mądrość w narodzie;

* o światło Ducha Świętego dla kapłanów;

* o ducha modlitwy i wiary dla młodzieży;


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz